Nowa stara tradycja
Dodane przez admin1 dnia 27/12/2007
Zamiast zwykłych lampek na choinkach wieszamy ekologiczne diody, opłatkiem łamiemy się przez Skype'a, pasterkę oglądamy w sieci albo w ogóle z niej rezygnujemy i idziemy na pasterkową dyskotekę. Czy my jeszcze spędzamy święta tradycyjnie?


Rozszerzona zawartość newsa
"Pasterka w klubie", "Zapraszamy na imprezę pasterkową" - od takich ogłoszeń zaroiło się przed dyskotekami, klubami i w internecie. - Wigilijny wieczór spędzamy z rodziną w domach przy stole, ale coraz więcej osób chciałoby jeszcze potem coś zrobić: zabawić się, spotkać ze znajomymi - mówi Przemysław Dremo, menedżer lokalu Cafe Szafa na gdańskiej Starówce, gdzie podczas "Imprezy pasterkowej" DJ zagra kolędy, a na dużym stole każdy postawi trochę jedzenia z domowej wigilii. To tylko jeden z kilkudziesięciu lokali w Polsce, które zdecydowały się zorganizować taką imprezę. Większość wystartuje dokładnie o północy, gdy w kościołach zaczynają się pasterki. A jeszcze niedawno znalezienie w wigilijny wieczór jakiejkolwiek otwartej dyskoteki graniczyło z cudem. - Moda przyszła do Polski z Zachodu. W Londynie od imprez pasterkowych aż się roi. To jedne z najlepszych imprez w roku. Ludzie świetnie się bawią, są wyjątkowo weseli i uśmiechnięci - twierdzi Piotr Choroś, menadżer warszawskiego klubu Discrete, gdzie na zeszłoroczną "pasterkę" przyszło blisko 200 osób.

Prof. Tadeusz Popławski, socjolog z Uniwersytetu w Białymstoku, komentuje: - Tradycja nie jest wieczna i ciągle ulega modyfikacji. Zacząć się może od mody, a skończyć - na wprowadzeniu nowego zwyczaju, który przestanie dziwić, a zacznie być przyjętą normą.


Hej kolęda, na Tajlandię

Bożonarodzeniowych mód i nowych trendów jest coraz więcej. Dziś już nikogo nie dziwi, kiedy mówimy, że z bliskimi, którzy wyemigrowali na Wyspy, połamiemy się opłatkiem przez Skype'a. - Zarówno ja w Londynie, jak i moja rodzina w Lesznie mamy kamerki internetowe. Postawimy laptopy na wigilijnym stole, będziemy dzielić się opłatkiem i nawet nie zauważymy, że tak naprawdę dzielą nas tysiące kilometrów - mówi Waldek Dobrzyński, który od stycznia pracuje w Londynie jako rykszarz i nie przyjedzie na Wigilię do kraju, bo właśnie został tatą.

On i inni emigranci na ekranie mogą też zobaczyć transmisje mszy z rodzinnych parafii. - Jakość obrazu może nie jest doskonała, ale słowa sprzed ołtarza słychać bardzo dobrze. Transmisje naszych pasterek cieszą się coraz większą popularnością, mamy już wejścia z 30 krajów świata, m.in. Tajlandii, Nowej Zelandii czy Wysp Bożego Narodzenia - opowiada ks. Marek Izydorczyk, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Łodzi, która zaczęła transmitować msze jako jedna z pierwszych w Polsce.

To nie koniec "świątecznego" internetu: to w nim coraz częściej kupujemy prezenty, wigilijne jedzenie i choinki - wszystko z dostawą pod drzwi. W nim nastolatki wysyłają e-kartki znajomym. A jeśli nie e-kartki, to życzenia SMS-em. Tylko w zeszłym roku między 23 a 26 grudnia wysłaliśmy blisko 750 mln SMS-ów; w tym może ich być nawet miliard.

Coraz częściej idziemy też w świąteczną ekologię i zamiast lampek wieszamy na choince diody - bo zużywają mniej prądu. - Choć są dużo droższe od zwykłych lampek, sprzedaż diod wzrosła o 30-40 proc. w stosunku do roku ubiegłego - mówi mówi Marcin Chlebowski z firmy "Martynka" w Pszczynie sprzedającej ozdoby choinkowe.

Podobną karierę robią ozdoby wyprodukowane z makulatury, które w przeciwieństwie do tradycyjnych bombek ulegają biodegradacji. Na eBay-u jak świeże bułeczki schodzą specjalne holenderskie ekologiczne opłatki wypiekane w dwa razy niższej temperaturze, a Australijczycy oszaleli na punkcie kartonowych choinek z surowców wtórnych za - bagatela - 1,5 tys. dolarów.


Choinka? A co to za dziwactwo?

Prof. Tadeusz Popławski o przyjmowaniu się nowych zwyczajów opowiada tak:

- Gdy w XVIII w. pierwsi polscy mieszczanie wzorem niemieckich sąsiadów zaczęli ubierać na Boże Narodzenie choinki, wielu mieszkańców polskich wsi było zszokowanych. Przecież tradycja nakazywała wtedy powiesić kawałek gałęzi pod sufitem, a tu takie dziwactwo! Tak samo było z innymi zwyczajami zapożyczonymi od innych nacji, które dzisiaj są już ogólnie przyjętą tradycją.

Dlatego jego zdaniem dla naszych wnuków bożonarodzeniową tradycją może być to, co dziś dla nas jest dziwaczną nowinką. - Nie można wykluczyć, że za kilkadziesiąt lat wszyscy będziemy ubierać tekturowe choinki z makulatury.

Bo tu nie o rodzaj drzewka chodzi. Tylko o to, żeby wokół niego zgromadziła się w święta rodzina. I podzieliła wspólnie opłatkiem - choćby elektronicznym, a potem poszła na huczną imprezę pasterkową zorganizowaną przez kościół.

źródło: INTERKLASA